Po kilku miesiącach wracam do pisania bloga, musiałem dać sobie czas. Sam jestem ciekaw, w jakiej jestem formie, czy będę jeszcze potrafił porwać czytelnika w podróż po fascynujących meandrach nauki, wskazując na przyczajone w kącie hochtaplerstwo które zawsze miało ochotę za naukę uchodzić. Tym razem pojedziemy po bandzie, wykażę, że pseudonaukwe brednie realnie zabijają, a liczba ofiar oszustów ciągle wzrasta. Nie przedłużając jestem spowrotem, zapraszam do lektury.
Kiedy byłem w szkole średniej, na historię przychodziłem jako fascynat, nie uczeń. Półki w domu uginały się od książek historycznych, pamiątkowej „bibuły”, atlasów i encyklopedii tematycznych. Nadal tak jest. Pamiętam że pewnego dnia w liceum, mój wykładowca prowadził wykład o politycznych aspektach wielkiego głodu na Ukrainie, mówił o decyzjach Stalina, powszechnej i przymusowej kolektywizacji, walce z kułactwem, falach terroru itd. Nie przypuszczałem wtedy że gdzieś głęboko pod tymi przerażającymi faktami czai się zło niemożliwe do wyobrażenia, gdzieś tam czai się pseudonauka będąca kriwoobiegiem monstrualnego ludobójstwa które w końcu nadeszło. W tym momencie czas wprowadzić na arenę, „bohatera” tej opowieści – Trofima Łysenko. Jeśli pierwszy raz słyszysz to nazwisko zwróć proszę uwagę na to, że podobne fakty nie często wychodzą na światło dzienne, podręczniki szkolne milczą, starając się wzbudzić wrażenie jakoby za ludzką biedę czy śmierć odpowiadały tylko decyzje polityczne. Nic bardziej mylnego. Trofim Łysenko, działający w okresie od 1929 do 1965 roku był radzieckim agronomem który zdobył sobie ogromne poparcie Partii Komunistycznej Związku Radzieckiego. Jak zapewne domyślasz się drogi czytelniku, Trofim nigdy nie był naukowcem, nie studiował na żadnej uczelni, nie posiadał dyplomu ukończenia szkoły wyższej,a jego wykształcenie rysuje się co najmniej skromnie. Skończył technikum ogrodnicze, pracował później jako pomoc techniczna w rolniczej stacji doświadczalnej Kijowskiego Instytutu Rolniczego, by w końcu trafić gdzieś na północny Kaukaz, do filii KIR. To było dla Łysenki jak zesłanie, ale to właśnie tam narodził się w jego głowie pomysł iście diabelski – Łysenko zaprzągł marksizm, heglizm i swoją ignorancje w naukach ścisłych do walki o powiększenie produkcji rolnej ZSRR. Pierwszym „sukcesem” Łysenki było „wynalezienie” wernalizacji, czyli moczenia i chłodzenia ziarna siewnego podczas zimy. Łysenko, zgodnie z prawdą zresztą, twierdził że tak spreparowane ziarno ma krótszy okres wegetacji, przez co produkcja rolna ZSRR mogła istotnie wzrostnąć. N.A. Maksimow, w tym okresie czołowy radziecki fizjolog roślin, szybko sprowadził Łysenkę na ziemię, stwierdzając (str 67) że:
„wyniki uzyskane przez Łysenkę nie przedstawiają zasadniczo niczego nowego, nie stanowią odkrycia naukowego. Transformacja zbóż ozimych w jare przez moczenie i schładzanie była znana w USA już w 1857 r, a także opublikowana w rosyjskiej gazecie rolniczej w 1885r.”
Oświadczenie doświadczonego i gruntownie wykształconego Maksimowa rozsierdziło Łysenkę, do tego stopnia, że używając swoich wpływów w KC KPZR Łysenko załatwia sobie awans. W roku 1929 Trofim Łysenko trafia do Moskiewskiego Instytutu Genetyki, nadal nie publikując żadnych prac w recenzowanych czasopismach naukowych. Lubował się za to w wywiadach radiowych i telewizyjnych, i to właśnie tam przedstawiał swoje stanowisko na temat podstaw genetyki. Przyznasz drogi czytelniku że to dość osobliwa praktyka. Łysenko stawał się coraz potężniejszy, a szczyt swoich wpływów w kręgach władzy osiągnął w latach 1948-1952. Stalin zachwycony dokonaniami Łysenki nie szczędził mu pochwał i awansów. Rozzuchwalony tym Łysenko na jednym z paneli rolniczych wygłosił kuriozalne oświadczenie, które dobrze oddaje jakość uprawianej przez niego „nauki”:
„W jednym z listów do mnie znalazło się pytanie : Jaki jest stosunek Centralnego Komutetu do mojego doniesienia (nt. wernalizacji – przyp mój) ? Odpowiadam : Centralny Komitet Partii analizował moje doniesienie i je zatwierdził”
Po tym oświadczeniu nastąpiła owacja na stojąco, tylko niektórzy z biorących udział wiedzieli co się naprawdę dzieje. Łysenko doprowadził do zapaści radziecką genetykę, wybitnych uczonych kazał wkrótce usunąć ze stanowisk, aresztować lub stracić (Maksimow, Wawiłow, Goworow, Lewit, Agol, lista jest naprawdę długa). Był tak zacietrzewiony i pewny siebie, że dwukrotnie (w 1936 i 1948) przypuścił atak na darwinizm, ogłaszając własną wersję „O pochodzeniu gatunków”. Łysenko w wydawanym przez siebie czasopiśmie ’Jarowizacja’ twierdził że „teoria chromosomów nie zgadza się z faktami obserwacyjnymi”, genetyków nazywał pogardliwie „mendlistami” i wrogami klasowymi, wykazywał przy tym, że podstawą dziedziczności nie jest gen czy chromosom, ale komórka jako całość. W czasopiśmie ’Agrobiologia’ [1949] Łysenko stwierdzał:
„Burżuazyjna biologia w swojej istocie, ponieważ jest burżuazjną, ani nie mogłaby, ani nie może dokonać żadnych odkryć, które nie byłyby oparte na walce o byt między osobnikami tego samego gatunku, ponieważ taka możliwość nie istnieje”
Takie „nie znam się to się wypowiem”. Łysenko odrzuca więc darwinizm, Teorię Ewolucji, jedną z największych idei naszych czasów, dla pstrokatego kolażu bredni, kłamstw i ideologii. Dość powiedzieć, że od czasu gdy austracki zakonnik, Grzegorz Mendel wygłosił swoje przewidywania, minęło prawie 70lat, a gdy Crick z Watsonem wykazali istnienie DNA, Łysenko niczego się nie nauczył, był u szczytu kariery dalej forsując swoje pseudonaukowe tezy. Ten ignorant i oportunista swoją genetykę nazywał jednak „miczurinowską” od nazwiska Miczurina, hodowcy praktyka, odnoszącego istotnie niewielkie sukcesy w agronomii. To miało dodać jak się zdaje teorii Łysenki pozory praktycznej użyteczności. Szczyt „Łysenkizmu” (tak historycy nazywają ten niechlubny etap degrengolady w radzieckiej genetyce) przypadł na lata 1930-1960 kiedy to Trofim Łysenko w glorii chwały i przy fleszach aparatów został członkiem Kijowskiej Akademii Nauk. Genetyka radziecka, stojąca wówczas na wysokim, zachodnim poziomie, została cofnięta niemal do etapu średniowiecza, trzy dekady w tył to w tej dziedzinie inna epoka. Ten alians polityki z pseudonauką Łysenki skończył się katastrofą humanitarną. Według szacunkowych danych, przez przymusową kolektywizację i eksperymenty Łysenki, ogółem, wskutek trzech klęsk głodu (w 1921–1923, 1932–1933 i 1946-1947) na Ukrainie, życie straciło około 10 milionów ludzi, odnotowano również liczne przypadki kanibalizmu…Wystarczy.
Konstatując, panuje powszechnie jakaś choroba zakaźna, zwana syndromem intelektualnej ślepoty, pseudoracjonalizmem, tabloidową naukowością. Zarażeni jak w amoku wypowiadają zaklęcia znane tylko sztukmistrzom i reżyserom tego spektaklu, który dzieje się na moich oczach. Bart nazywa to Otchłanią, Sporothrix czy GŚ walą prosto z mostu i nazywają to ludzką głupotą, jeszcze inni, przechodzą nad tym do porządku dziennego, rzeźbiąc kolejne notki. Ja nie potrafię. Wydaje się że własnie wtedy puszczają nerwy, właśnie wtedy uświadamiam sobie, że być może jestem samotnikiem (wiem że nie!) na jakiejś wyspie, a mój rozmówca jest mówiąc kolokwialnie „w czarne dupie”, dryfując w kierunku z którego nie ma już powrotu. Nie mniej jednak, przychodzi upragniona chwila, kiedy mogę zebrać myśli w notkę i przyłożyć rękę do tej epopei o triumfie najcenniejszej idei jaką wypracowała ludzkość. Zwą ją nauka.